Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
    SP5XMI pisze:

    ...
    Za mało podróżujesz po świecie, drogi Kolego. Owszem widziałem ochroniarza w Mediolanie przed sklepami jubilerskimi Chopard lub Cartier. Jest jednak "mała różnica" związana z wartością przedmiotów tam sprzedawanych.


Marcin, poproś SP-tatę aby swym wartkim słowem wysłał "drogiego Kolegę" vel сумасшедшего учёного na 42nd Street New York, N.Y.
aby zobaczył tych facetów stojących w objęciach z shotgun'em przy każdej wystawie sklepowej ze świecidełkami.
Najlepiej jakby się wybrał w trójce komsomolskiej, zapewne mu znanej z czasów Советскoво флотa. Привет!
Polski R/O nie musiał wychodzić w obcym porcie w obstawie innych członków załogi pilnujących by nie zdradził tajemnicy służbowej, itp.
Wyjątkiem było kilka lat z początku 50-tych, gdy mieliśmy niechlubnych K/O w PMH.
W latach 60. i 70. kabina R/O była zawsze otwarta i bardziej oblegana niż okienko na poczcie głównej przy ul. Świętokrzyskiej,
gdzie "rzucali" czasem kupony IRC.
Rozmowy telefoniczne z domem via Gdynia Radio były czymś naturalnym (choć nie tanim - bodaj 10 zł/min, dla porównania paczka Sportów 3,50zł)
Np. ciekawostką była usługa stacji SPH: Rozmowa z przywołaniem. Kto się domyśla w czym rzecz?








  PRZEJDŹ NA FORUM