Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
To ja jeszcze dodam mały komentarz a propos tamtych czasów. Dziś biorę ze sobą transceiver i kopię licencji, jadę sobie do: Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii, na Ukrainę czy do USA. Na miejscu załączam sprzęt i nadaję pod własnym znakiem, bo przepisy na to pozwalają. Nikogo to nie dziwi, ba, dość często wykorzystujemy tę możliwość podczas zawodów. Dla porównania, jeszcze dwadzieścia pięć lat temu ciężko było o wizę, przewożenie transceiverów bywało kłopotliwe (oględnie mówiąc), a polska licencja amatorska np. w USA czy ZSRR nie znaczyła dokładnie nic.
Dla mnie bardzo ważnym argumentem związanym z paranoją i pilnowaniem R/O były drzwi pancerne do kabiny radio. Słyszałem o tym od wielu ludzi, którzy pływali. Dla porównania, na polskich i brytyjskich statkach, drzwi były zupełnie normalne...


  PRZEJDŹ NA FORUM