Na Broad Peak zawiodły radiotelefony (materiał z TVN) |
Piotrze, nie gniewam się. Kiedy na przełomie wieku organizowaliśmy wyprawę na najłatwiejszy 8-tysięcznik Cho Oyu, Bogdan przygotowywał elektronikę dla wypraw Anki Czerwińskiej. Korespondowałem wtedy dużo z Bogdanem, bo jako elektronik i radioamator podjąłem się odpowiedzialności za łączność i zasilanie. Mam dosyć bogatą dokumentację od Bogdana na temat i warunków formalnych jakie trzeba spełnić, jak i sprzętu jaki musiałem przygotować, aby spełniał specyficzne wymagania pracy. Same TRX-y to nie problem, problem to zapewnienie zasilania i właściwego dbania o sprzęt. Sam Wielicki był zaskoczony, że radia, które zawsze spełniały swoją funkcję tym razem zawiodły. Lakoniczne są informacje, bo i do końca nie wiadomo na ile zawiódł sam sprzęt, a na ile "operatorka" - i nikt tego już nie ustali. Powyżej 7000 metrów bezpieczeństwo zależy tylko i wyłącznie od właściwych decyzji. Jest takie wspinaczkowe przysłowie: Jest ryzyko, jest zabawa, albo piargi, albo sława. I jeżeli można w ogóle mówić o winie tej tragedii, to nie sprzęt zawiódł (radio, odzież, kuchenki, itp), tylko sam człowiek. Na tym poście kończę wypowiedź w tym temacie... |