Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
W końcu to znalazłem. Niestety nie mogę znaleźć genewskiego pisma o naruszeniu zasad komunikacji radiowej, ale znalazłem pismo z wyjaśnieniem opublikowane przez jednego z brytyjskich R/O, którzy pływali na tankowcach:

Gościu dostał taką reprymendę, gdy próbował dowołać się stacji KFS na krótkich. Zamiast wołać 3x3 podawał ich znak wielokrotnie i ktoś o tym doniósł. Na marginesie właśnie KFS i KOK należały do tych stacji, które wołano wielokrotnie z różnym skutkiem. Tak twierdzą Brytyjczycy i Francuzi.
Powyższe powinno dać do myślenia tym, co uważają, że R/O mógł nadawać zawsze i wszędzie. Tak nie było i wszyscy R/O, z którymi rozmawiałem mi to potwierdzali. Były reguły i trzeba było ich przestrzegać, koniec, kropka.
Żaden z byłych R/O mi nie powiedział, czy istniało "kwarcowe podziemie" - by do nadajników głównych Elektromekano obsadzić własny kwarc i nadawać na jakiejś "lewej" częstotliwości. Nikt mi niczego takiego nie powiedział. Gdyby coś takiego było, pewnie bym się dowiedział.
Nie wiem jak działali Rosjanie, oprócz tego, że bardzo długo korzystali wyłącznie z CW. Jestem przekonany, że poziom paranoi w ZSRR wielokrotnie przewyższał to, co było u nas. Co do flirtów na CW to nasz wschodni sąsiad jest wielkim krajem i różne rzeczy mogły się tam zdarzyć. Nie mieszajmy wojska i marynarki handlowej, bo to są dwa zupełnie różne byty.


  PRZEJDŹ NA FORUM