[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Właśnie o to mi chodziło, by trochę przemycić oczko
Teraz kolejny z cyklu telegraficznych.

Złej baletnicy...
Ojciec chociaż ma swój ulubiony klucz – błyszczącego i regularnie czyszczonego Benchera – potrafi nadawać prawie ze wszystkiego. Przykład z mikrowyłącznikiem nad morzem oraz brzeszczotem dał mi wiele do myślenia. Swój ulubiony klucz sztorcowy od RBM-ki kiedyś dał mi w prezencie i przyznaję, że jak dla mnie ten klucz jest OK. Nie mam jednak jakiegoś sentymentu do kluczy albo superhiper mikrofonów, bo bardziej mnie pasjonuje to, co słychać z głośnika, niż to, co stoi przed transceiverem. A klucz u mnie leży i się kurzy, bo bardzo rzadko odzywam się na CW.
Niedawno na giełdzie kupiłem nowiutki klucz właśnie od RBMki i zrobiłem ojcu prezent. Bardzo się ucieszył, natychmiast odwiązał czerwoną wstążeczkę, postawił, wyregulował, podłączył i zaczął nadawać. Chwilę ponadawał i powiedział, że jeszcze jakby grysik był, trzeba styk wyczyścić. Wyczyścił i z uśmiechem podziękował, a potem z radością nadawał z tego klucza chyba ze dwie godziny. Lubię mu sprawiać taki prezent.
Następnego dnia do niego zajrzał taki kolega, który uwielbia szpanować tym, co ma. To jest typ handlarza, który wypróbował praktycznie wszystko, co tylko firmy Yaesu, Icom, Kenwood i Drake kiedykolwiek wypuściły, włącznie z najnowszymi wynalazkami. Zna na pamięć ich specyfikacje, a w domu transceiverów nie ma chyba tylko w lodówce.
Gościu zajrzał do chatki, a ponieważ wszem wobec chwali się łącznościami na CW z drugim końcem świata ze swoich fantastycznych transceiverów, ojciec z uśmiechem posadził go za kluczem i CQ CQ... Po kilku literach już wiedziałem, że coś jest nie tak, bo nawet ja mogłem stwierdzić, że przerwy są nie takie. Stary się krzywił, jakby zamiast pomarańczy zjadł cytrynę... Łączność skończona i zaległa cisza.
W końcu nie wytrzymałem i się spytałem czy wszystko OK, bo coś nierówno nadawałeś. On na to, że fatalnie mu się nadaje na takim kluczu. Bo on ma GHD za pięćset dolarów i nie umie na czymś takim...
Epilog całej dyskusji odbył się następnego dnia, gdy gościu na osiemdziesiątce prowadził rozmowę w CW z tatą. Ojciec z uśmiechem stwierdził – posłuchaj go, on gada, że nadaje ze sztorca, a pewnie daje z komputera albo z elektrona z pamięcią. Nie wierzę, by ktoś, kto przy mnie nadawał tak koślawo, w ciągu jednego dnia przeskoczył dwie klasy telegrafisty jedynie po zmianie klucza. Sztorc, to sztorc.

Ja na każdym kluczu nadaję równie kiepsko, więc się nie wypowiadam na temat ich jakości.
Wracając do tego kolegi - nie wiem czy w lodówce też nie ma jakiegoś transceivera. Z nim nigdy nic nie wiadomo.


  PRZEJDŹ NA FORUM