[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Kawał drutu, panie
Wśród wielu anten, które stoją, wiszą i czasami się przekręcają nad zielonym poletkiem ojca, jedna z nich okazała się kością niezgody między mną a starym. Rzecz o antenie Fuchsa, którą nazywał „błędem jego młodości”. Ojciec, który zaczynał zabawę w krótkofalarstwo dawno temu, przeczytał o tej antenie w jakimś radzieckim periodyku i postanowił ją wykonać. Dopóki korzystał ze stosunkowo słabego nadajnika na jakiejś lampie (6L6? Jakieś EL? Mówił mi, ale nie pamiętam) i korzystał właśnie z anteny Fuchsa. Gdy dorobił się większej mocy, antena podobno działała beznadziejnie. Przyczyną oczywiście było wysokie napięcie w obwodzie i spowodowane tym problemy konstrukcyjne, których wtedy nie doceniał. Wszystkiemu winna była ta felerna antena. Do kitu z tym i w ogóle, panie to szrot jest, szkoda materiałów – gadał.
Niedawno postanowiłem zrobić taką antenę. Ojciec był przeciwny. Odmierzyłem linkę ze szpulki, podwiesiłem, zrobiłem dopasowanie, dostroiłem na część telegraficzną osiemdziesiątki i do chatki wchodził kolejny koncentryk. Jakby ich tam mało było...
Przyszła chwila próby i ojciec był od początku negatywnie nastawiony. W porównaniu do innych ogromów na poletku, pomysł pana Fuchsa wydawał się od razu skreślony. Wcale tak jednak nie było. Ojciec miał całkiem niezły sygnał jak na tak prostą konstrukcję. Teraz czasem na tym nadaje, ale ciągle mi wypomina oszustwo. Musiałem coś oszukać, bo przecież z tą anteną to same kłopoty były i on nie pamięta, by to dobrze działało. Mama po cichu twierdzi, że to nie jest antena Fuchsa, ale Alzheimera.


  PRZEJDŹ NA FORUM