[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Po dłuższym zastanowieniu dorzucę jeszcze te dwa, których miałem nie dodawać:

Rozejm telegraficzny
Nauczka z Koreą Płn oraz kółeczko komputerowej telegrafii odcisnęły piętno na tym, co mój tata myśli na temat technologii komputerowych. Zaczęło do niego docierać, że to się do czegoś może przydać. Nadal jednak miewał wątpliwości. Rozwiały się, gdy tuż przed rozpoczęciem zawodów (w których startował wyłącznie w kategorii telegrafisty) zepsuł mu się jego jedyny, ukochany, niezastąpiony i wyślizgany całkiem klucz. Pękła sprężynka i nie było z czego dorobić nowej, a nie da się tego zastąpić gumką, bo nacisk nie ten i wygoda pracy taka sobie. Nie było czasu, by coś wykombinować, mój nieużywany od dawna klucz sztorcowy raczej nie wchodził w rachubę.
Przypomniał sobie o moim nadawaniu i spytał się, czy u niego też tak można i czy ten program poradzi sobie z nadawaniem odpowiednio szybko. Odpowiedziałem, że jeśli tylko da radę szybko wpisywać, to jak najbardziej. Przyniosłem modem, podłączyliśmy. Chociaż pisanie szło mu tak sobie, wkręcił się i zaczął działać. Ustawiłem mu makra wywołań, odpowiedzi, nauczyłem posługiwania się tym programem, by było wygodniej i tak zrobił całe zawody. Nadal miał jednak wątpliwości, więc spytał się kolegi, czy jego praca na kluczu jest właściwa. Złośliwiec odpowiedział mu – NARESZCIE MASZ DOBRE PRZERWY...

Najgorsza porażka mojego taty
Chociaż mój tata rzadko o tym mówi, jego umiejętności operatorskie plus ta odrobina radiotechniki znalazły swoje zastosowanie w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Pojechaliśmy do znajomych na południe kraju i tam zastała nas paskudna powódź. Nie działała żadna komunikacja. Centrale albo były zalane, albo ewakuowane, kable zalane lub zniszczone, a telefonia komórkowa działała słabo (lub w ogóle), poza tym i tak była zbyt droga, by prywatnie długo rozmawiać. Ponieważ do pracy radiostacji wystarczy zasilanie (może być nawet z akumulatora) i antena, sieć amatorska okazała się bardzo sprawną alternatywą dla komercyjnych i profesjonalnych środków łączności. Oczywiście jedyną przyczyną powodzi byli komuniści, to się rozumie samo przez sie...
W budynku sztabu było zasilanie, tata podwiesił kilkadziesiąt metrów drutu spawalniczego nad zalaną ulicą, woda robiła za świetną przeciwwagę. Lampowy wzmacniacz o mocy ćwierć kilowata dało się dostroić i można było nadawać. Powstała sieć łączności na falach krótkich, a na jednym z wieżowców w sąsiednim mieście krótkofalowcy postawili antenę na UKF. Wykorzystano także CB radio – bo działało. Dlaczego tata o tym rzadko wspomina? Po instalacji stacji mógł od razu pomóc jedynie jako operator stacji fonicznej i koordynator sieci CB, bo miejsce przy kluczu już było zajęte. A on był i jest miłośnikiem telegrafii. To była jedna z jego najgorszych porażek w życiu krótkofalowca...


tu pytanie do Was, czytelników - co jeszcze można poruszyć oczko Oprócz wzbudnicy SSB i obliczeń anten (MSPANC).


  PRZEJDŹ NA FORUM