[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Masz 100% racji, dlatego od początku zakładałem, że powstanie nowa wersja z mniej potocznym słownictwem. Celem tych tekstów jest ból brzucha ze śmiechu u czytających, a nie ból pośladków głównego bohatera oczko

Ten badziewny ukaef
Mój stary od zawsze lekceważył miłośników łączności na ultrakrótkich. Gdy ja zaraz po uzyskaniu licencji łaziłem z ręcznym urządzeniem, nadawałem z różnych gór (wtedy jeszcze stacje fauna flora nie były tak popularne, z kumplami wyprzedzaliśmy epokę!), rozwieszałem wieloelementowe anteny i czekałem na propagację, stary żuł szmatę na osiemdziesiątce albo tłukł telegrafią na dwudziestce w poszukiwaniu kolejnego kraju. Jeździłem rowerem, gadając wesoło z kolegami, korzystałem z przemienników, lejąc z bekaczy i takich tam. Stary twierdził, że to namiastka CB radia i go to zupełnie nie interesuje, bo on jest z tej wyższej kasty, która siedzi tylko na krótkich. Na osiemdziesiątce pracowicie łowił kolejne kwadraty lokatora i tym podobne.
Gdy z dziewczyną pojechaliśmy w góry, on szykował się do czeskich zawodów i zacierał łapki, bo na krótkich wszystko będzie słychać. Ja w góry wziąłem ze sobą ręczne urządzenie, składaną antenę, ale nie zamierzałem się napinać. Myślałem o tym, by pogadać z kumplami, o zawodach zupełnie zapomniałem. Gdy w schronisku się rozpakowaliśmy, rozłożyłem antenę i wywołałem kumpla, który poszedł w drugą stronę i był w innym schronisku. Powiedział mi, że są czeskie zawody i świetnie słychać. Natychmiast zacząłem słuchać i wołać. Po kilku godzinach natrzaskałem tych łączności sporo i w ogóle fajnie było, bo pół schroniska przyszło zobaczyć, co ja robię, ktoś przyniósł mapę i pokazywał nam miasta, liczył odległość itp. Fajna atmosfera była. W końcu skończyłem, poszliśmy spać. Następnego dnia wleźliśmy na szczyt, stamtąd też się odezwałem i ku mojemu zdziwieniu usłyszeli mnie. Zrobiłem sporo łączności, zanim wymarznięta bateria nie zdechła, a ja całkiem nie zmarzłem. Zeszliśmy na dół. Gdy cztery dni później wróciliśmy do domu, spisałem wszystko do dziennika i podliczyłem punkty. Stary z dumą się pysznił osiągnięciami, a ja na luzie, bo traktuję to z pewnym dystansem. Szlag go trafił, gdy ogłoszono wyniki zawodów – otóż łączności na ultrakrótkich dawały niezły przelicznik. A powiatu kłodzkiego stary nie ma potwierdzonego do dziś. Trzeba było na dwóch metrach spróbować...


Murzynek na biurku
Tata, chociaż zatwardziały miłośnik fal krótkich, zaczął się przekonywać także do ultrakrótkich. Kupił od kogoś czarnego Radmora, obsadził upolowanymi z wielkim wysiłkiem kwarcami, ktoś mu podstroił stopień mocy i odbiornik po to, by stary mógł się odzywać na dwóch metrach. Poznał genialny wynalazek przemiennika i przełamał własne opory gastryczne – odkrył widocznie, że na UKF są tacy sami krótkofalowcy. A kogo się spodziewał – ufoludków?
Powoli się przekonał i gdy z kolegami z klubu zrobiliśmy długą antenę 6x5/8, prototyp anteny powiesiliśmy u ojca na dachu. Miłośnicy żucia szmat się zawsze znajdą. Przeszkodą była jednak radiostacja, bo miała obsadzone tylko trzy kanały w tym lokalny przemiennik, a stary kategorycznie wzbraniał się przed tym, by jego Radmora wymienić na moje samochodowe Alinco. Przemiennik okupował już dawno, bez jego zgody prawie nikt się tam nie odzywał. Pomyślałem, że trzeba uwolnić środowisko od niego i odesłać go do gadania gdzieś dalej. Dobudowałem zatem do Radmora moduł syntezy i już było OK. Gadał całymi dniami na UKF i wieczorami na KF albo odwrotnie. Gdy warunki się podniosły, poznał miłośników hodowli pszczół, którzy okupowali inny przemiennik, podsłuchiwaczy pasm policyjnych, twórców różnych nalewek, miłośników broni i tak dalej.
Wszystko byłoby OK, gdyby do niego nie zajrzał jego dawny kolega z pracy, z którym od czasu do czasu chadzał na piwo. Przyszedł, a gdy stary się pochwalił sprzętem, gościu wskazał na Radmora i powiedział – a kur... nie wiedziałem, że ty milicjant byłeś.
Stary zaczął się gotować, czerwienić jak indor, a tamten powiedział – bo jak mnie milicja wiozła na pałowanie, to takie coś mieli w radiowozie. Widziałem w muzeum, pokazywali taką sukę milicyjną i tam takie coś było. To ty pewnie tajny współpracownik a ja o tym nic nie wiedziałem!
Możecie sobie wyobrazić, jaka burza się rozkręciła. Stary prawie wystawił tego (byłego już) kolegę za drzwi. Tego samego dnia zdemontował Radmora i wyniósł do piwnicy. Stracił nie tylko możliwość gadania na UKF, ale także kumpla, a wszystko przez tego czarnego Radmora.


  PRZEJDŹ NA FORUM