[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Hymnem głównego bohatera powinny być żurawiejki - lance do boju szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń!

Teraz coś o zemście i jej skutkach.


Zemsta w telegraficznym skrócie
Pewnego dnia postanowiłem się zemścić. Za całokształt. Ściągnąłem program do nauki telegrafii, ustawiłem na jakieś 28WPM i zrobiłem cały zestaw – wywołanie ogólne podawane przez stację P50A z Korei Płn, ekspedycję z Jemenu, Włocha Nino wołającego kogoś z Afryki i Marcina SP5XMI rzekomo nadającego z jakiejś wyspy na zachodnim wybrzeżu USA. Z tym ostatnim miałem polewkę, bo znalazłem na forum w necie, że gościu się dopiero uczy telegrafii, nie spieszy mu się i raczej nie będzie nadawać w tempie 30WPM. O ile w ogóle coś z tej telegrafii umie, być może jest jak ja i nie umie nic. Jeśli tak jest, to tym bardziej stary będzie miał ból dupy, gdy usłyszy nagranie telegrafii w tym tempie, z mega kolejką do niego.
Postarałem się i ponakładałem mnóstwo sygnałów, zajrzałem do dziennika starego i zapisałem te stacje, z których zaliczenia był wielce dumny. Przerobiłem tekst i znaki na telegrafię. Dodałem całe przykłady łączności znalezionych w necie, dorobiłem jakieś MY TX 10KW INTO ARRAY 4X9EL RX ON 2XBEVERAGE, PSE QSL VIA BURO itp. Wybrałem nagrane z pasma co bardziej koślawe nadawanie w tempie 10WPM i w nagraniu odpowiadał mu rzekomy P50A z raportem 5NN. Zgrałem jeszcze mega pile up z jakiejś arabskiej czy hinduskiej stacji i nagranie było gotowe. Podzieliłem je na dwie części i zrobiłem w GIMPie całą serię lewych zrzutów ekranu z dxclustra.
W sobotę mieliśmy jechać ze starym gdzieś na zadupie, do ruin jakiegoś zamku, co go on chciał aktywować. Prognoza pogody fatalna, żaby z nieba, siedem stopni, potem śnieg z deszczem, normalnie przesrane. Tuż przed wyjazdem powiedziałem mu, że puszczę mu to, co słyszałem wczoraj w nocy, gdy poszedł spać i niech mi powie, o co tam biega. Powiedziałem, że takiego ruchu, to w życiu nie słyszałem. Niech mi powie, co oni tam nadają. Najpierw się ucieszył, bo jednak synuś się wciągnął także w CW. Gdy puściłem nagranie, zrobił się strasznie czerwony na twarzy. Myślałem, że mu granat dupę urwie. Wypytał mnie, skąd to słyszałem, jak nagrałem i dlaczego go nie obudziłem. Komentował, że nic dziwnego, że reaktywowali się chłopaki z SN0HQ, bo skoro są takie ekspedycje. Tylko dlaczego nikt o tym mu nie mówił? Potem skomentował, no tak, bo mnie te takie syny w PZK nie lubią, sami się chcieli nażreć tymi deiksami.
Zdziwiłem się, bo jakoś mam odwrotne wrażenie. Nie raz koledzy z klubu mi pisali SMS, gdy jakaś ciekawa stacja nadawała i odwdzięczałem się tym samym. Nic nie mówiłem, bo nie chciałem karmić trolla.
Tymczasem stary był już w transie, siadł przed transceiverem i uparcie szukał tych stacji. Z wyjazdu na zamek, pardon – do jakiś ruin, na szczęście nic nie wyszło, bo wolał szukać tych deiksów. Na to też byłem przygotowany. Na moim laptopie odpaliłem webSDRa, ustawiłem na pasmo 20m, przyciszyłem i puściłem z WinAmpa moje nagranie. W osobnym oknie był lewy zrzut ekranu z DX Clustra. Jak stary to zobaczył, to bluznął coś na Elecrafta, walnął pięścią w odbiornik i pobiegł na dach, bo chyba coś z anteną się stało, że tego nie słychać.

Postęp techniczny
Po tym dowcipie stary nie odzywał się do mnie chyba z miesiąc. Mimo wszystko wziął sobie coś do serca i zabrał się już nie za odbiornik i dopalacz (bo ile można więcej zyskać, gdy już ma się półtora kilowata w antenie?), ale za anteny. Zdjął część z tych drutów i zamiast zwykłego źle dostrojonego dipola powiesił podwójną deltę. Miejsce drugiego dipola zajął dwupasmowy quad, a na 21 MHz powiesił pełnowymiarową antenę Yagi o naprawdę dużym zysku. I nagle okazało się, że do jakiejś ekspedycji na zapomnianej przez Boga i ludzi wyspie na Pacyfiku daje się dowołać bardzo szybko ze 100W, przy dobrej propagacji słychać nawet stacje nadające małą mocą z innego kontynentu, a to, co przedtem ginęło w szumach, teraz pokazuje się czyściutko. Polubił także SSB na dalsze odległości, bo nagle nie musiał walczyć o łączność, ale po prostu było go słychać. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikł problem śmieci i wyciągania resztek sygnału z szumów. Jego zdaniem coś się ostatnio zmieniło w propagacji, bo zaczął prowadzić dalekie i ciekawe łączności także wtedy, gdy wszystkim obok się wydaje, że pasmo jest już dawno zamknięte...
Ostatecznym dowodem był jednak nie tyle dziennik, ale licznik godzin pracy lampy, który zainstalowałem mu we wzmacniaczu. Do wielu łączności nie potrzebował już dopalacza, z którego korzysta już tylko podczas zawodów (i to też nie zawsze!) lub przy niektórych ekspedycjach.


  PRZEJDŹ NA FORUM