[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
O tym napiszę przy innej okazji. W bohaterze tych opowiadań jest kawałek mnie, kawałek tych, których słyszę na pasmach, a także kawałek wielu uczestników tego Forum. W ogóle to jest mix osobowości. Żucie szmaty Odkąd pamiętam, stary zawsze długo gadał ze swoimi kolegami. Słuchałem kiedyś tego godzinnego mendzenia o niczym i wielokrotnego przekazywania tego samego mikrofonu do różnych miast. Już jako dzieciak zastanawiałem się, jak to jest, że on przekazuje mikrofon, a sprzęt nadal stoi na stole. Potem zaczął się bawić, dołączając kolejne mikrofony i jego korespondenci oceniali, że z tego modulacja lepsza, z innego gorsza, tępa, basowa, ostra, szczypiąca – czekałem, kiedy z głośnika wyjdzie jakiś rak i uszczypnie gościa w ucho lub w tyłek, skoro taka szczypiąca modulacja. Niestety się nie doczekałem. W końcu stary dorobił się kilkunastu różnych mikrofonów i przełącznika, korektora dźwięku, dwóch kompresorów i tym podobnych wynalazków i bardzo był dumny ze swojego sprzętu. Pewnego dnia przyszedł do mnie mój kolega, który wielkim dla niego wysiłkiem finansowym kupił zamęczone FT-747. Ponaprawiał co zepsute i chciał sprawdzić, jak to będzie działało w porównaniu z super sprzętem mojego starego. Dołączyliśmy do anteny, ustawiliśmy na geriatryczny wycinek pasma, gdzie akurat kółeczko szukało nowego do rozmowy. Stary się odezwał z tego wymęczonego, ale sprawnego transceivera i oryginalnego wytartego strasznie mikrofonu: - cześć, tu SP5 ojciec, jak mnie słychać, tu mały taki eksperyment robię, - świetnie, tak dobrej czystej modulacji dawno nie miałeś, powiedz mi, który to mikrofon i co z nim zrobiłeś. - głośno, czytelnie, zrównoważona modulacja, rewelacyjne. Jakbyś koło mnie stał, powaga. Ojca zatkało. Odbąknął, że właśnie opracował kolejny korektor. Przełączył się szybko na swój super sprzęt, zapodał pytanie i usłyszał: - poprzednio było znacznie lepiej, zostaw tak, jak było. Nie tylko silniejszy sygnał, ale o wiele bardziej czysta modulacja była. Kolega zabrał swoje 747 i z uśmiechem od ucha do ucha śmignął do domu, a ojciec miał ból dupy jak diabli. Dwa dni siedział nad schematem FT-747, kupił oryginalny mikrofon na giełdzie, ale nie wiem czy udało mu się cokolwiek poprawić. Słyszałem go wielokrotnie na paśmie i nigdy nie brzmiał dobrze, a reszta ludzi nie miała odwagi mu powiedzieć, że brzęczy jakby mu się pszczoły zalęgły w mikrofonie (efekt pewnego przemiennika?), a w szczytach wysterowania pierdzi, jakby się nadmiernie napinał przed każdą wypowiedzią. W tym czasie ojciec gadał od ranka do nocy. W ogóle był słynny z krytykowania cudzego sprzętu i tego jak kogoś słychać. Na każdym paśmie, w każdych warunkach, wszyscy „wychodzili” słabiutko. Pewnego dnia, wczesnym rankiem, na paśmie 40m słychać było coś takiego: - SP ojciec tu W9 stroke SP5XMI, dzień dobry, odbieram 57, ładnie, czysto. - SP5XMI, z czego ty nadajesz, z druta w sławojce, ledwo cię słychać. Weź coś z tym zrób, mikrofon do ciebie. - nadaję z klubu w Chicago, antena to dwa razy po 5 elementów, moc 100W, over. - Nie rób sobie żartów, pewnie na wiosce powiesiłeś drut do drzewa, bo porządnej anteny nie masz. Siedemdziesiąt trzy i do usłyszenia. Przekazuję mikrofon do Krakowa, SP9.... tu SP ojciec. - Tu SP9..., W9 łamane SP5XMI kolega z SP3 prosi cię 10 kiloherców do góry, W9 stroke SP5XMI ten up. SP ojciec, tu SP9... przeproszę cię, ale akurat muszę zadzwonić, przekazuję mikrofon do ciebie... Częstotliwość natychmiast opustoszała, a 10kHz wyżej zaczęły się szybciutkie i sprawne łączności. Jakoś u innych kolegów tę stację było słychać bardzo dobrze i nikt nie narzekał na słaby sygnał lub kiepską modulację. |