[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
cieszę się, że to się podoba. To prawda, ojciec-wędkarz był inspiracją do napisania krótkofalowca w bardzo krzywym zwierciadle. Oto ciąg dalszy. Uprzedzam - moj ojciec nie był krótkofalowcem oczko

Dziennikarz i fotoradar
Stary dawniej pływał na statkach i to było dobre, bo przywoził nam zawsze ciekawe rzeczy z zagranicy. Potem go wywalili, bo już nie był potrzebny, a nie chciał się uczyć na oficera. Zmienił pracę. Kiedyś pojechał do Gdyni, wrócił z załadowaną pod korek przyczepą i całą piwnicę mieliśmy potem zawaloną sprzętem, który przywiózł z jakiegoś statku jako złom. Miał go odnowić, by z niego nadawać, ale nic z tego nie wyszło. Ze sprzętu być może korzystają szczury, które niewątpliwie w piwnicy się znajdują. Już mógłby wrzucić to do magazynu Neptuna, oddać pasjonatom, do muzeum, obojętnie gdzie, przynajmniej miałbym teraz gdzie rower schować. Niewiele mówi o tym czasie poza narzekaniami na jakichś ubeków i tym podobnych.
Gdy zadzwonił do nas jakiś dziennikarz, by stary opowiedział mu o tym, jak to było, gdy pływał, matka chwilę porozmawiała, bo ojca akurat nie było. Potem mi powiedziała – pierwszy normalny krótkofalowiec, bo jak się spytałam czy też ma tyle anten na dachu i tyle sprzętu co stary, odpowiedział, że cały jego sprzęt mieści się w walizce i to mu wystarczy. Widocznie normalni są jeszcze na świecie, ale ja takich nie spotkałam.
Westchnęła i poszła robić kolację.
Znam normalnych krótkofalowców, ale niestety żaden z nich nie pała miłością do mojego ojca...
Gdy mama powiedziała o tym telefonie staremu, ciskał straszne przekleństwa, mówiąc, że znowu jakiś komunista chce się dowiedzieć co mam w domu, jak to było przed stanem wojennym. Zabrał mi moje plastikowe pudło, w którym trzymałem zabawki, gdy byłem dzieciakiem, zapakował którąś z zapasowych radiostacji i zaniósł do samochodu. Schował w bagażniku i pojechał na działkę, by tam zakopać i zostawić na gorsze czasy. Wrócił w nocy, uwalany po łokcie. Potem przyszedł mandat z fotoradaru, bo grzał jak idiota, by jak najszybciej zakopać ten sprzęt. Tak to jest, jak nie ma CB radia, ale o tym potem. Prawdopodobnie ta radiostacja nadal tam leży, chociaż od góry wszystko porosło trawą.

Wszystkiemu winni Żydzi i CBści
Kiedyś bawiłem się w CB radio, gdy nie było innej alternatywy, ale dość prędko dotarło do mnie, że skoro jest to pasmo obywatelskie, to ono będzie takie, jacy są obywatele. Zatem CB zostało tylko w samochodzie i tam się sprawdza świetnie, by nie zostać upolowanym na suszarkę. Ojciec tak nienawidzi CB radia, że ile razy jedzie ze mną to każde wyłączyć „to gówno, które psuje pasmo radiowe” i przynosi wszystkie plagi egipskie na ziemię. Każe również zdjąć antenę i tak dalej.
Pewnego dnia, po kolejnym spotkaniu z drogówką mama namawiała go, by założył sobie CB, by nie płacić mandatów. Ofuknął ją. Następnego dnia jechał z mamą i w tym samym miejscu ten sam gliniarz go wysuszył. Zatrzymał, poznał, powiedział: znowu 200 złotych, a radyjko by już było. Ojciec się zaczerwienił i mu nawrzucał, że CB to badziewie, syf, a te pacany z alfa tango to piraci radiowi i w ogóle. Policjant podwyższył mandat do pięciu stów i spytał się skąd taka nienawiść. Ojciec – bo ja jestem krótkofalowcem, a nie jakimś tfu sibistą. Policjant na to – a ile krajów ma pan potwierdzone, bo ja ponad dwieście właśnie w alfa tango. Ojciec zachował się, jakby mu ktoś petardę do d... wsadził – zbierał się, aż wybuchnął z przekleństwami. Epilog sprawy odbył się tydzień później. Kolegium przysr... mu dodatkowe tysiąc złotych mandatu i jakieś prace społeczne.
Stary nadal twierdzi, że wszystkiemu są winni CBści, jak w tym starym żydowskim dowcipie o Żydach i cyklistach...

edit - tak, sam to piszę.
ciąg dalszy nastąpi


  PRZEJDŹ NA FORUM