Traker na pokładzie samolotu do Londynu
Dobra, już w Londynie.

Na początku chciałem BARDZO podziękować koledze (z forum - tak mi powiedziano na lotnisku), który zadzwonił do Balic i naopowiadał jakichś bzdur. Dzięki czemu przeszedłem dokładną kontrolę (sam moment zaproszenia był jednakowoż dość nieprzyjemny - ale cóż procedury) - potem było już tylko lepiej i więcej śmiechu. Generalnie po okazaniu licencji pogranicznicy przestali mieć uwagi do sprzętu który mam w walizce. Jako bonus zostałem ładnie zaprowadzony na początek kolejki do samolotu i zająłem wygodne miejsce przy oknie.

z innej beczki.

Rzygam już najgorszym rodzajem polactwa i naszego rodzimego piekiełka. Czy Tobie baranie (tu zwracam się do kolegi konfidenta) nie przyszło do głowy, że sam lecę tym samolotem i nie naraziłbym siebie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo? Moje ubezpieczenie na życie nie zapewni utrzymania moim dzieciakom i żonie. Więc puknij się w ten zabetonowany łeb i następnym razem się zastanów. Rozwala mnie fakt, że po żartobliwym wpisie Leszka o służbach bezpieczeństwa rozpętała się dyskusja "nie znam się to się wypowiem". Dochodzę do smutnego wniosku, że środowisko krótkofalowców jest tak samo zabagnione jak każde inne.


  PRZEJDŹ NA FORUM