81 projektów klucza do CW łatwe do zrobienia
cw każdy może!
    SP1AP pisze:

    Był okres w latach 60-tych, że wolno było pracować w wojsku tylko na kluczach sztorcowych, bo słowo "el-bug" śmierdziało "zgniłym zachodem". Zrobiłem sobie w czynnej służbie z pilnika do paznokci, kawałka tekstolitu i styków od potłuczonego RP-4 taki "bocznikowy" klucz. Styki zwarłem pod spodem drucikiem i z tego miejsca wyprowadziłem jeden przewód, a z pilnika drugi(użyłem sznura od słuchawek w bawełnianym oplocie). Nauczyłem się na tym nadawać naprzemiennie zarówno długie, jak i krótkie sygnały, co pozwoliło mi osiągać duże szybkości nadawania i jak na zajęciach na sali to trenowałem, a instruktorem był akurat kapral zawodowy, to on po kolei włączał się do naszych stanowisk i podsłuchiwał. Jak usłyszał moje nadawanie, to zdębiał i podszedł do mnie żebym mu wyjaśnił, skąd u mnie takie tempo. Był pełen uznania dla mojej umiejętności pracy tym "drobiazgiem" trzymanym podczas nadawania i ukrytym w dłoniach pod stolikiem, ale był pełen obaw, czy to jest dozwolone i bił się z myślami, czy to zgłosić przełożonym, he, he! Ostatecznie mu wyjaśniłem, że już porucznik, dowódca plutonu to widział i akceptował, to się wreszcie chłopisko uspokoił.
    Później, już będąc pracownikiem cywilnym GWŁ w "zielonym garnizonie" zgłosiłem projekt racjonalizatorski klucza automatycznego bez elektroniki, pracującego przez zwieranie dwu różnych układów stałej czasowej składających się z dwu elektrolitów o pojemnościach 200 i 600uF i dołączonych do nich uzwojeń przekaźnika RP-4. Zademonstrowałem to komisji racjonalizatorskiej, a oni prawie pół roku głowili się, czy takie coś można w armii dopuścić do pracy. Opublikowałem więc ten pomysł w jednym z "Biuletynów PZK" i dopiero gdy im ten biuletyn dostarczyłem, uznali, że to nie zagraża wojsku i przyznali mi nagrodę na miarę dwu pensji miesięcznych, więc ostatecznie się to opłaciło. oczko

    PS: Jasiu, to były lata 1970-75 gdy ta tajemnica mnie tam w armii obowiązywała, czyli prawie 40 lat temu i już dawno przestała być tajemnicą, dzisiaj na 118-kach już tylko dzieciaki z niektórych klubów harcerskich pracują, nawet owiane wtedy straszną tajemnicą 140-ki są już dawno u cywilów!
    Niemniej dane radiowe z tamtych czasów nadal są objęte tajemnicą i przyrzeczenie jej zachowania nadal nas obowiązuje! pomysł



Na serio dane łączności są nadal trajne? To szkoda, obawiam sie zę po prostu ludzie poumierają, albo pozapominaja, dokumenty pójda na przemiał a warto by te dane zachować dla potomnosci! Dzis to nie ma juz absolutnie żadnego znaczenia ani militarnego ,ani politycznego, trzeba to odtajnić i zachować... Na zachodzie robia ciekawe strony o tej tematyce, w rosyjskim internecie też czytałem bardzo ciekawe rzeczy, nawet tam po chyba 20 latach po prostu skończył sie ten okres podpisania tej lojalki i oni już moga mowic...

Z tego wynika ze mielisćie niestety słaby poziom szkolenia, słabych 'radionastawników' wesoły) Co to za kapral co sam ma problemy z odbiorem szybkiej telegrafii. A są przecież tacy co uczą się OD RAZU na szybkości 40 WPM i wcale nie ma wielkiej bariery czy to 12 WPM czy 40 WPM... Oczywiście wojskowe szkolenie ma swoja specyfikę, odbiór bezbłędny telegramu, ale tłuczenie po 12 grup to sadomasochizm wesoły) zasnać mozna...

Niestety wiem że byli dowódcy radiostacji którzy sami słabo odbierali telegrafię i, mieli 2 klasę radiotelegrafisty i jak mi mówił jedn kolega krótkofalowiec on nawet chciał zrobić 1 klasę, ale dowódca mu podkładał świnie, bo jakby to wygladało, poborowy z 1 klasą a dowódca z drugą... Głupota, jestem przekonany ze w ZSRR by nie było takich problemów... Tak popierano zawsze zdolnych, a dowódca mógł dodatkowo trafić do łagru za Stalina wesoły)


PS moze te dane można znaeleźc w jakis wojskowym archiwum?


  PRZEJDŹ NA FORUM