Izolatory do anten drutowych - po co? Z serii nie ma głupich pytań |
W radzieckim podręczniku o konstrukcji anten czytałem o tym, że izolatory z laminatów i innych podobnych materiałów po mniej niż 10 latach zmiennej pogody potrafią się rozwarstwiać. Jeśli izolator jest między strzałką napięcia a odciągiem, to potrafi nawet zadymić. Stąd radiooficerowie żartowali, że będą stroić na maksimum dymu. Ogólnie, to w sprzęcie profesjonalnym stosowano izolatory porcelanowe, które mają gwarantowaną wytrzymałość mechaniczną, a do tego są mocowane tak, że jedna pętla przechodzi przez drugą - w razie zniszczenia izolatora, linka nie spadnie. Gdy rozmawiałem z dwoma emerytowanymi radiooficerami, obaj mówili mi o tym, że na statkach mocno pilnowali czystości izolatorów. Szczególnie dotyczyło to statków o maszynie parowej, w której co pewien czas wydmuchiwano sadzę. Brudne izolatory sprawiały problemy. Skutek uwalenia izolatora brudem, solą i sadzą był taki, że na południowych łowiskach cała flotylla miała problemy z łącznością, a jeden z R/O nie - bo on te izolatory regularnie czyścił. Stąd wzięło się określenie spotykane wśród niektórych polskich radiooficerów, którzy pływali w epoce sprzętu firmy Elektromekano - "trzeba mieć czyste jaja". |