przyznanie znaku nasłuchowca
    SQ8MXS pisze:

      sp3qfe pisze:

      Ciekawe wypowiedzi wesoły Nowe spojrzenie na ten temat.

      2. Niezrzeszony nasłuchowiec to taki co sobie słucha... . Chcesz mieć "kontakt" z innymi radioamatorami z IARU to wstępujesz do PZK. Koniec kropka. Daje Ci to możliwość nie tylko wymiany katy QSL, ale również wiele nowych praw. Możesz brać udział w zawodach i innych akcjach dyplomowych. Nie chcesz być zrzeszony w PZK, nie masz w/w uprawnień i... możesz sobie zbierać karty rozgłośni radiowych na falach krótkich na swoje imię i nazwisko.


    Coś chyba się jednak zagalopowałeś oczko

    Tak jak napisał SP9MRN "1. Znak nasłuchowy można nadać sobie samemu i też będzie dobrze... "

    Mogę sobie nadać znak SP8-MAREK i wezmę udział w zawodach, wyślę log i każdy kto te zawody organizuje powinien mój log uwzględnić. Mogę również skorzystać z qrz.com czy też innych stron z adresami kolegów krótkofalowców i wysłać im pocztą kartę QSL (koszty, koszty, koszty) czy należą do jakiś organizacji czy tez nie należą - nie ma to żadnego znaczenia. Co do akcji dyplomowych to czy przynależność do PZK jest obowiązkowa żeby brać udział w akcjach dyplomowych ????


Cześć,

Jeśli czytujesz to proszę do końca. Po prostu obciąłeś pkt. 2.

a) Możesz sobie nadać dowolną ksywkę. Gorzej jak ktoś inny też będzie miał taka samą ksywkę. Wówczas cięzko będzie podzielić Twoje karty i jego kartami i przyznać Ci dyplom. Przedwczoraj widziałem na APRS takich samozwańców na nazwach przemienników, co skakali po Europie ponad 500km wesoły Lepiej jak napisałem stosować już swoje imię i nazwisko. Tak czyniono przed wojną i po wojnie i tak można nadal.... ale szczerze to sensu nie widzę. Dyplom licencji znaku nasłuchowego zawsze może sobie człowiek powiesić na ścianie i chwalić się kolegom, którzy tez mogą się na to hobby skusić. Innymi słowy najstarsza znana na świecie metoda promocji, której jak widzę niektórzy radioamatorzy z pozwolenie radiowym nie potrafią docenić promując inne formy na publicznym forum. Takie sprawy warto omawiać w gronie tylko radioamatorskim - jaki o naszym do niedawna bądź do bądź szanowanym hobby obecnie powiedzą czytelnicy z zewnątrz tego i innych wątków?

b) zamieszczenia się w callbooku nie ma sensu! Kto będzie szukał nasłuchowca w callboooku? A co do wysyłali bezpośredniej do nadawców to sam o tym napisałem... problem jest inny. Wysyłając nadawcy powinien opłacić przesyłkę w obie strony. Swoją drogą nie wiem jakbym zareagował dostając kartę QSL od znaku nasłuchowego typu ksywka: "polski słuchacz żucia szmat nr 1."

c) Przykład: Możesz zrobić inicjatywę promocji miasta - sam z siebie, ale możesz też zrobić to bardziej zgodnie z prawem powołując komitet założycielski, grupę roboczą, a później stowarzyszenie itd. Mamy demokracje, dróg jest wiele... ale nie wszystkie dają pełen sukces. Jednym wystarczy imię i nazwisko, drudzy wolą ksywkę: nasłuchowiec z żyrandola, a inny SP3 27 235oczko. Efekt końcowy jest taki by nie łamać prawa i mieć z tego satysfakcję.... a i nasze hobby wspierać wyedukowanym pokoleniem, które potrafi dobrze literować i reprezentować sobą jakiś poziom i kulturę.
Posiadania pozwolenie radiowego to nie CB (z całym szacunkiem) to do czegoś zobowiązuje! Zasady pracy na pasmach były tworzone latami przez miłośników łączności radiowych - czyt. radioamatorów na pasmach krótkich - czytaj krótkofalowców. Jaki jest sposób się ich nauczenia?
Stara metoda - z ust do ust... na bazie obserwacji. Co się nauczysz to będziesz reprezentował i tego inni się od Ciebie nauczą (Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał). Z tym, że w tym hobby to idzie dalej. Każdy który się nauczy byle jak, i będzie później pracował na pasmach staje się nauczycielem dla następnych młodych adeptów nasłuchów i nadawców!


  PRZEJDŹ NA FORUM