Kartki QSL Directy z Polski okradane z USD
Witam!
Temat: koperta - ucięty jeden z jej narożników. Nie jest to wymysł obecnych nadawców przesyłek listowych,jak również,nie jest to metoda stosowana przez nadawców takich listów (przesyłek) w wybranym kraju. Dlaczego piszę - stosowana. Otóż do dnia dzisiejszego,spotyka się bardzo często znakowanie takiej właśnie przesyłki. Wprowadzono ten sposób,na oznakowanie przesyłek listowych,z zawartością druków. A dodatkowym oznakowaniem,był stempel na kopercie o treści - DRUK. Ja spotkałem się wielokrotnie z tą metodą,w latach dużo wcześniejszych - lata 70-te. Co dziwne,że stosowano to najczęściej przez różnego rodzaju instytucje,urzędy a rzadziej,przez adresatów indywidualnych. Była to w pewnym stopniu gwarancja,na dotarcie przesyłki do adresata. Chociaż różnie to bywało i bywa. Co jeszcze wiem na ten temat. Tak oznakowane przesyłki,mogły wagowo,przewyższać normę w opłacie pocztowej w postaci naklejonych znaczków. Ja często spotykałem się i miałem z tym do czynienia,w przesyłkach krajowych - poleconych. Choć bywało,że listy z zza granicy,również podobną metodą były znakowane. Krajowa przesyłka polecona (z uciętym narożnikiem)- tu: od QSL Meanagera - zawierająca 100 lub więcej kart QSL i ze stemplem -DRUKI- opłacona była w tamtych latach znaczkami za sumę 1zł. 20 groszy. Ja również stosując to samo,wysyłałem do biura QSL,swoje karty. Stemplowałem pieczątką - DRUKI - na poczcie. Dobra metoda i szkoda,że tak mało stosowana obecnie. Niska opłata a obsługa ta sama.
Teraz o "czyszczeniu" naszych przesyłek z baksów. Zjawisko bardzo mocno rozwinięte i spotykane w latach wcześniejszych,lecz praktykowane do dnia dzisiejszego. Obecny stan rzeczy,jaki możemy spotkać na rynku pracy w naszym kraju,sprawił między innymi to,że cukiernik pracuje jako pomocnik budowlany a absolwent jakiejkolwiek szkoły (ja nazywam to po imieniu - fabryką bezrobotnych),otrzymuje posadę "listowego". Pierwsze pieniądze,pierwsza praca i olbrzymia ciekawość do zaglądania w listy adresowane jako zagraniczne. Jest to najczęściej spotykane zjawisko w Urzędach PP. Przykre ale niestety prawdziwe. Wiele też przesyłek przychodzących,nigdy do adresata w SP,nie dociera."Stary" i doświadczony listonosz,takich rzeczy nie robi. Czego nie można powiedzieć o doręczycielach z "przypadku" i konieczności. Tu,w moim mieście,takie przypadki miały miejsce również. I to można spotkać w każdej miejscowości i regionie naszego kraju. Pozdrawiam - Mirek SP3SUL.


  PRZEJDŹ NA FORUM