Zasilacz do radiostacji.
Istnieje takie coś, jak zabezpieczenie crowbar, które polecam. Pokrótce oznacza ono potężny tyrystor, który zwiera wyjście do masy (zasilacz posiada także bezpiecznik przed wyjściem na crowbar). Tyrystor ten jest wyzwalany w przypadku przekroczenia napięcia, bo właśnie to może zaszkodzić transceiverowi.
Tak na marginesie, to w zasilaczach transformatorowych również może ulec awarii regulator napięcia i czasami też się to zdarza. W tak pogardzanych przez niektórych z Was zasilaczach impulsowych przebicie tranzystora kluczującego powoduje wyłączenie zasilacza, czyli zanik zasilania. Przebicie w tranzystorze regulacyjnym w zasilaczu transformatorowym oznacza podanie pełnego napięcia wyprostowanego z transformatora prościutko na transceiver. A niekiedy jest ono trochę wyższe od wymaganych 13,8 (bywa, że ponad 16V), zwłaszcza przy braku obciążenia. Zasilacze impulsowe pochodzące od komputerów mają ciekawie zrobione zabezpieczenie, w którym przekroczenie napięcia ponad zadaną wartość powoduje odcięcie sterowania przetwornicy - efekt ten sam, co crowbar.
Moim zdaniem crowbar powinien być i tu, i tu, ale przy zasilaczach transformatorowych o pracy ciągłej moim zdaniem crowbar MUSI być. Chyba, że zasila się transceiver napięciem niestabilizowanym z sieci, a tylko wyprostowanym i wygładzonym na jakimś wielkim kondensatorze (są tacy podobno). To już lepiej zasilać buforowo z akumulatora (praktykuję w terenowym QTH, sprawdza się świetnie).


  PRZEJDŹ NA FORUM