Czy Spółdzielnie nam pozwolą na to
A może ustalmy jakieś minimum. Zarówno z naszej strony, jak i decydentów. Przecież nie każdy musi posiadać na dachu kratownicę i wieloelementową antenę o masie kilkudziesięciu kg(oby tylko jedną). Zgadzam się z przedmówcami zdającymi sobie sprawę z konsekwencji stawiania ton żelastwa na dachach i rozumiem obawy "prezesów". Wątpię aby naszą brać stać było na projekt i nadzór budowlany oraz wykonanie monstrualnych kratownic przez firmę z uprawnieniami. Niby jesteśmy ludźmi z "branży", świadomymi ale jaką mamy gwarancję, że ktoś nie przeliczy się z konstrukcją, albo będzie próbował oszczędzać? Albo ktoś dla zabawy lub zemsty nie poodcina nam odciągów i nie odkręci kilku śrub? Niestety znam takie przypadki. A jak już tutaj ustalono, wyjście na dach trzeba traktować jako drogę pożarową i nie wolno utrudniać dostępu..
Chore natomiast jest zabranianie wieszania zwykłych anten drutowych. I tego nie mogę pojąć. Z tym trzeba głównie walczyć.
Oby każdy z nas mógł pracować choćby na dipolu i tych 100W. Wtedy jest szansa na rozwój hobby...
Zauważcie, że większość młodych adeptów idzie na skróty. Ryzowiec kosztuje kilka stówek, anteny nie są duże więc można się uruchomić w eterze. A KF? A KF w lesie. Sprzęt kosztuje nieporównywalnie więcej i na domiar złego nawet nie ma jak i gdzie powiesić tych kilkadziesiąt m drutu... Później narzekamy na młodzież, że nie obyta na pasmach i nie ma właściwych wzorców, tylko powiela te zasłyszane od innych, którzy tak samo zaczynali i często skończyli edukację na UKF.
Oczywiście nie dotyczy to ludzi stricte zajmujących się pracą na wyższych pasmach a nie z konieczności...


  PRZEJDŹ NA FORUM