Ocena techniczna instalacji antenowej
Potrzebna osoba z uprawnieniami - Warszawa
Wielu z nas zapomina o tym,że od dawien dawna - nawet wtedy,gdy nie marzyli nawet o krótkofalarstwie - stawiano nam wymogi w odniesieniu do instalacji antenowych. I to nie są żadne czcze bajki. Trzeba było spełnić warunki określone przez administrację i dopiero zwrócić się z pismem do zarządcy i administratora budynku. To nie jest nic nowego,ale rzecz najważniejsza. Dopiero dużo,dużo później,przez ludzkie niedopatrzenie,a nawet (zaryzykuję stwierdzenie) - bierność ludzi odpowiedzialnych za rozwój i działalność ustawową naszego hobby,wymyślono namiastkę (chyba za późno,więc na okrasę),ten cały arkusz. Lecz nie ma on nic wspólnego z zezwoleniem na montaż instalacji antenowych na naszych dachach czy na terenie przyległym do naszego budynku. Od zawsze,określane to było tymi samymi i praktycznie niezmiennymi zarządzeniami. Sam arkusz Dionizego,jest tylko kolejną porażką naszej ciągle pęczniejącej biurokracji. Szukano sposobu na ściąganie z krótkofalowców haraczu w postaci opłat z tytułu instalacji antenowych,więc znalazła się ku temu okazja. Aby nie wyglądało to na działalność bezpańską,wymysł samorządową,ukryto to pod postacią ustaw o ochronie środowiska. Gdzieś przecież trzeba było,aby na mocy prawa administracyjnego wcielić to w życie. Śmieszne to jest w odniesieniu do potężnych anten telefonii komórkowej - parametry elektryczne - ale jest kasa? No jest i o to właśnie chodzi! A arkusz...?! Złóż ich nawet 1000 na 1000 anten - to nie jest żadna,nawet najmniejsza namiastka zezwolenia na instalację antenową. Nie mylić pojęć. Zezwolenie na instalację wraz z dokumentacją techniczno-budowlaną plus zezwolenie zarządcy i administratora budynku,stanowi podstawowy warunek,do jej montażu. Teraz o tym całym arkuszu. Wyliczone przez nas parametry elektryczne anten,stanowią śmieszną podkładkę w dziale ochrony środowiska Urzędów Miasta i Gminy,dla sfinalizowania tej niby ustawy. Wyliczanki zawarte w arkuszu,dopuszczają - lub nie - anteny do użytku. Tak to ma dumnie brzmieć. Lecz,tylko - dopuszczają. Lecz nie są zezwoleniem na montaż tychże instalacji antenowych. Dlaczego jest to tylko podkładka. Bo z chwilą wyrywkowej kontroli pomiarowej,wszystkie te bzdety walą w łeb! Zaświadczenie wydane przez ten urząd pomiarowy,jest rzeczywistym dokumentem,uprawniającym użytkowników anten,do ich dalszej eksploatacji. Zaznaczam - tylko dokument wydany przez ten organ,jest wiarygodny i rzeczywisty. Dalej. Po weryfikacji złożonego arkusza - jak ktoś śmiesznie zauważył - staje się to to dokumentem. Jakim ?! I kiedy się stanie ?! Może się stać dokumentem - zaznaczam: MOŻE - gdy pod nim znajdą się stemple instytucji dokonującej pomiary tychże anten. A weryfikacja administracyjno-urzędowa,oczekiwanie tych 30 dni,nie czyni tego żadnym dokumentem dopuszczającym nasze anteny do użytku. Przeprasza,ale ciężko jest kogoś sprostować,kto ma bardzo mgliste o tym pojecie a na dodatek tego - klapki na oczach. Proszę zapoznać się z przepisami prawnymi,zawartymi w Dz.Ustaw o instalowaniu anten służb radiokomunikacji amatorskiej. Pozdrawiam - Mirek SP3SUL.


  PRZEJDŹ NA FORUM