Synchroniczny odbiornik CW
Oczywiście, chodzi o kluczowanie, w nadajnikach Marconi do lat siedemdziesiątych stosowano to w podobny sposób. XO działał cały czas, za nim stał powielacz x2 (wszystkie nadajniki z serii OceanSpan miały kwarce około 2MHz, wyższe częstotliwości uzyskiwano przez powielanie), ewentualnie dołączano następny powielacz dla wyższych pasm, wszystko za tym, gdy wchodziła częstotliwość robocza, było kluczowane. Aż do przedostatniego stopnia włącznie. W wyższych "markach" skrócono to kluczowanie. Także jak depnąłeś w klucz to otwierał się naraz cały tor, jak puściłeś - natychmiast się zamykał. Ten nadajnik miał zatem dość ostre brzmienie, nie ćwierkał, nie "śpiewał". Mniejsze urządzenie - SeaSpan (jakieś 40W out na wyższych pasmach morskich) miało kluczowane także PA. Jak nie wcisnąłeś klucza, to na siatkę podawano ujemne napięcie. W Oceanspanach PA na lampach 807 pracowało w klasie C, w wyższych "markach" wprowadzono emisję A3E stosując modulację anodową.
Edit - tak, to były nadajniki CW,
Także jeśli XO pracował cały czas, to faza była ta sama, co najwyżej minimalny dryft, z którym komputer sobie poradzi. Także takie coś ma sens, podoba mi się.
Wątpię jednak czy dzisiejsze nadajniki CW korzystające z przemiany częstotliwości przy nadawaniu (carrier 10,695 + heterodyna = robocza) nie odpłyną za bardzo - skoro puszcza się klucz, to natychmiast zanika fala nośna, wyłącza się tor nadajnika. Potem fala nośna się pojawia po wciśnięciu klucza, ale już nie z tą fazą, co przedtem, gdyż zatrzymaliśmy generator lub go na chwilę przestroiliśmy na odbiór, by słyszeć QSK. Potem wciskasz klucz i generator znowu się przestraja - faza ucieka. A tymczasem w starym nadajniku XO działał cały czas.
Ciekawi mnie jak im się udało obejść problem.


  PRZEJDŹ NA FORUM