Reaktywacja - w Domu Dziecka nr 4 w Warszawie
Marek, masz bardzo wiele racji w tym co piszesz... Zdaje sobie z tego sprawę i uwierz mi, najwięcej czasu i wysiłku wkładam w zorganizowanie ludzi wokół takiej inicjatywy.

Co do klubu... może, ale to nie ten etap... najpierw dzieciaki muszą chcieć... a za tym muszą znaleźć się ludzie, którzy będą chcieli tam przychodzić... wiem o tym że sam nie dam rady...!
ale wydaje mi się, że w tym przypadku nie mam się czego obawiać.

Pomyśl Marek również o tym co się stanie, jeżeli nie znajdzie się nikt kto będzie potrafił dotknąć tego tematu, jeżeli nie znajdzie się nikt kto podejmie próbę, i stanie twarzą, twarz przed problemem.
Czy życie tych dzieciaków będzie lepsze... nie... nie wydaje mi się...
Już widziałem finał takiego braku zainteresowania...
Jeżeli ze strachu przed niepowodzeniem, miałbym nie podjąć wyzwania nie uczyniłbym niczego lepszego!
Zamknięcie się w swoim shack'u wygłuszenie emocji, skupienie na sobie to coś co nam najłatwiej przechodzi.
To prawda. Jednak to nie jest nic z czego powinniśmy być dumni.
Wręcz przeciwnie!

Pozdrowienia
Paweł sq5sts


  PRZEJDŹ NA FORUM