Aktywne satelity amatorskie
Cześć.
Dawniej na RSach na SSB robiłem to tak:
W mikrofon nadajnika na 2m wbudowałem mały generator tonów na układzie scalonym 555, ustawiony na jakieś 800Hz nie pamiętam, grunt to że moje ucho dobrze ten ton, jego wysokość rozróżniało. Dodatkowo w mikrofonie pod kciukiem dłoni, którą trzymałem mikrofon zrobiłem przycisk załączający ten ton.
Procedura odpowiedzi na wywołanie była taka:
Znajduje odbiornikiem wywołanie, na które chce odpowiedzieć, bardzo precyzyjnie cały czas trwania wywołania dostrajam prawą ręką odbiornik na 10 metrów w lewej ręce mam mikrofon. Gdy korespondent skończy wywołanie natychmiast naciskam PTT i kciukiem ton. Prawą ręką gałą nadajnika na 2m błyskawicznie dostrajam, aby usłyszeć swój ton w odbiorniku na 10m, nie ruszam odbiornika już (zresztą nie mam trzecie ręki !). Jak wysokość tony jest OK, puszczam kciuk i odpowiadam szybko na wywołanie. Potem znowu wstrajam się odbiornikiem w korespondenta itd.
Na niskoorbitalnych wtedy obowiązywała inna zasada, nie traciło się czasu na powtarzanie znaku korespondenta tylko nadawałeś swoje dane i ewentualnie prośbę o powtórzenie tylko tego z danych korespondenta, czego nie odebrałeś lub nie byłeś do końca pewny. Jeśli korespondent potwierdził, że też wszystko odebrał to QSO było zakończone. To były bardzo szybkie łączności, a to wstrajanie się gałką własnym nadajnikiem na słuch po paru łącznościach człowiek dochodził do wprawy i wstarajał się dosłownie momentalnie, czy teraz jako powiedzmy facet w średnim wieku będę potrafił tak szybko to wszystko zrobić, jeśli nie to pozostanie mi 80m i żucie szmat, czemu nie, albo kanałek lokalny na UKFie, to też krótkofalarstwo.
A... Włosi zamiast generatora w mikrofonie pięknie potrafili gwizdać do mikrofonu, po mistrzowsku.


  PRZEJDŹ NA FORUM