Losy klubów krótkofalarskich w SP - patronat, sponsoring, warunki, lokale, problemy...
Hm... Nie chcę być niczyim adwokatem, a tym bardziej nie wiem czy dobrze interpretuję wpis Zbyszka SP9UNQ, oraz informację podaną na linkowanej przez niego stronie bydgoskiego OT:
Serdecznie dziękujemy za przekazane środki w ramach 1% podatku na rzecz naszego Oddziału PZK
O ile mnie pamięć nie myli, zgadzając się na przekazanie 1% mojego podatku na OPP, deklaruję też beneficjenta takiej darowizny. Jeśli więc wzmiankowany oddział potrafił znaleźć darczyńców którzy przekazali mu imiennie aż takie środki, które zapewniły zakup tak znaczącej ilości sprzętu - to tylko w pozytywnym sensie pozazdrościć i szczerze pogratulować!
No chyba, że w jakiś niewytłumaczalny sposób zostało to zakupione z budżetu centralnego PZK, wtedy ja tez chciałbym się dowiedzieć jak to możliwe, bo też tak poproszę... Wydaje mi się jednak - a przynajmniej mam taką nadzieję - że cała "afera" ma związek tylko i wyłącznie z błędną interpretacją podanej na stronie informacji.

Jednym słowem, należy zadać raczej pytanie jak oni znajdują tak hojnych sponsorów?

A wracając do sprawy klubów i poruszanej przez kogoś chęci przynależności pod względem atrakcyjności tego co klub może zaoferować.
Nie wiem... może jestem jakimś pozaczasowym dinozaurem, ale odnoszę wrażenie że sprawa jest postawiona trochę na głowie. Zakładając nie tak dawno temu klub SP3POW byliśmy ludźmi którzy szukając swojej drogi w krótkofalarstwie chcieli robić coś wspólnie. Raz, że w pojedynkę nikt nie zdołałby osiągnąć celów które chodziły nam po głowie. Dwa, że robiąc coś wspólnie mieliśmy z tego więcej radochy niż gdybyśmy byli zamknięci w czterech ścianach swoich domów. Dodam jeszcze trzy: robiąc coś nie tylko wspólnie, ale też dla innych nasza przyjemność hedonistyczne potęgowała się do niespotykanych wręcz rozmiarów.

Wniosek nasuwa się więc jeden: Chcąc wstąpić i być aktywnych członkiem klubu [w sumie dowolnej wspólnoty] szukajmy odpowiedzi nie tylko na pytanie co ONI mogą dać mi, ale co ja mogę dać z siebie klubowi. Trochę to zabrzmiało jak powiedzenie Piłsudskiego o ojczyźnie, ale tak to chyba powinno działać...

Klub SP3POW to była półtora roku temu grupa 3 osób, do której kolejno dołączali inni, a teraz systematycznie zaczyna dochodzić wyszkolona młodzież. Wszyscy oni nie wstępowali do klubu dlatego, że taka organizacja dawała jakieś przywileje czy korzyści. Pojawiali się dlatego, że w klubie coś się działo, a oni widzieli szansę własnej realizacji w swoim hobby. Jakoś u nas nie odnoszę wrażenia, że ktoś coś od klubu chce, żąda korzyści. Wszystkie akcje które prowadzimy pod własnym szyldem polegają na tym, że:
- Mam pomysł, zrobię/mogę zrobić to czy tamto.
- Acha! To ja się biorę za to i owo!
I tak to jakoś leci.
Nie pamiętam sytuacji, aby ktoś się kogoś o coś prosił, ktoś inny miał jakieś żądania... Jeśli są opóźnienia w realizacji naszych pomysłów, to wynikają one z normalnych spraw, obowiązków służbowych lub domowych.

Nie wyobrażam sobie, że przyjdzie ktoś do SP3POW i oświadczy że zapisze się do klubu jak mu powiemy co on z tego będzie miał...


  PRZEJDŹ NA FORUM