Antena na małą łajbę |
sq3mve pisze: Witam ... Nie przypominam sobie abym zakładając temat ograniczał się tylko i wyłącznie do konstrukcji fabrycznych :-) Home made jest jak najbardziej wskazana, byle by była skuteczna :-) Pozdrawiam Ten wpis mnie zachęcił, by zabrać głos. Oczywiście, najlepsza jest tu antena w poziomie np. skracana cewkami lub składana. Skoro mobilowy helikal (HM) dł. 120 cm umożliwia pozaeuropejskie łączności na 80m, to cokolwiek dłuższego i zestrojonego (rezonans!), możliwie bez skrzynki antenowej, da lepsze efekty. Przypomina mi się, jak będąc nad jeziorem, założyłem moją antenę (końcówka była na wtyku UC-1) na złącze kątowe prosto do FT-747, do zacisku ziemi podłączyłem ok. 5m jakiegoś gołego oplotu i rzuciłem z pomostu do wody. Po upewnieniu się że pracuję w rezonansie anteny zrobiłem kilkanaście łączności krajowych (na tyle pozwolił akumulator). Nie zauważyłem żeby raporty były gorsze niż z samochodu. Anteny wożę prawie bez przerwy na samochodzie, co zresztą słychać, i nie powiem żeby były mniej trwałe niż fabryczne. Większość negatywnych opinii o antenach mobilowych to efekt szkolnych błędów przy wyborze anteny, montażu i strojeniu. Przy braku innych możliwości, zakładałbym na jakiś daszek helikala λ/4, a skuteczność (w rezonansie) oceniał nie wg SWR metra, lecz wskaźnika natężenia pola. Co do kąta promieniowania, to racja, ale wystarczy antenę lekko przechylić... |