Nasze pociechy na falach eteru
A może lepiej by było, żeby zamiast tatuś włączał radyjko dzieciakowi kręcił i z nim gałą, ruszył 4 litery i wziął "malucha" na długi spacer (nawet jak pada, to dopiero zabawa) albo porozwiązywał zagadki - to bardziej rozwinie dzieciaka. Będą moje "Młode" ciągnąć do radia, to dostaną PMR-ki, Yesuska bez mikrofonu do słuchania, a jak dorosną do 10-tki, i się im jeszcze nie znudzi, to stanę na głowie aby zdały egzaminy i miały swoje ręczniaki.
Co chcę przez to powiedzieć, a żeby było w temacie: Pomysł może i dobry, ale nie wykonalny ze względu na prawo. Czy zmienić prawo? Może najpierw mentalność rodaków! Bo o ile nas kilku kulturalnych będzie nad tym panować, to 100 innych już nie. Poza tym można tak zarazić potomstwo, żeby cieszyło to, że usłyszał jakaś stację. Potem wyrastają wręcz maniacy radiowi, choć nigdy nie robią uprawnień do nadawania, np.



Jak widać nie trzeba mieć sitka, żeby być prawdziwym radioamatorem. Do wszystkiego się "dojrzewa".


  PRZEJDŹ NA FORUM