Stawianie do pionu masztu 100m |
rorbek pisze: Ciekaw jestem izolatora na którym stał maszt. W drugiej połowie lat 70-tych byłem na zwiedzaniu obiektu w Gąbinie, które zorganizowano w ramach zawodów wieloboju łączności LOK odbywających się w okolicy. To zwiedzanie było swego rodzaju kuriozum, bo nie było oficjalnych wycieczek na teren obiektu. Maszt stał na trzech izolatorach opartych, u podstawy, na wielkiej metalowej kuli. Umożliwiała ona swobodne ruchy podstawy w czasie odchyłek na górze przy silnych wiatrach. Ich wytrzymałość była policzona tak, że można było wyjąć jeden bez ryzyka zawalenia się konstrukcji. Zrobiono to po to, aby można było okresowo te izolatory wymieniać. U podstawy masztu stała budka z cewką dopasowującą wykonaną z miedzianego pręta o średnicy około 50-60mm. Fider był wykonany z kilku przewodów rozmieszczonych na "obręczach" - coś jak dipol Nadienienki. Obręcze były postawione na słupach o wysokości ok. 3-4m Były tam dwa nadajniki szwajcarskiej firmy Brown-Boveri każdy o mocy 1MW mogące pracować pojedynczo lub sprzężone równolegle. Na własne oczy widziałem, na panelu sterowania nadajnikami, miernik mocy wyjściowej pokazujący 2MW ![]() Przeczyło to, krążącym wówczas plotkom, jakoby ruscy kazali ograniczać moc nadawania Warszawy I. Transformatory modulacyjne stały na zewnątrz budynku w zadaszonej przybudówce ogrodzonej siatką. Ich uzwojenia "grały" w takt modulacji tak głośno i wyraźnie, że stojąc przy nich można było swobodnie słuchać aktualnej emisji. Lampy stopni mocy były chłodzone wodą, która zimą była używana również w instalacji CO do ogrzewania pomieszczeń obiektu. Odpowiednio zestrojony słup wodny służył jako sztuczne obciążenie do testów. Pomieszczenie dyżurnych operatorów było klatką Faradaya (siatka miedziana pod tynkiem w ścianach). Natężenie pola EM w tym pomieszczeniu było praktycznie zerowe i non-stop monitorowane. |